Przegląd PAZUR – zebrane wspomnienia


Zaproszona do projektu pod nazwą „Bedeker Trzebnicki” postanowiłam wskrzesić żar dawnych lat. Generalnie mam w sobie coś takiego, że często (zbyt) długo tarmoszę za uszy przeszłość. No ale lubię popluskać się w strugach wspomnień, ten typ ludzi po prostu tak już ma…

Rzuciłam więc na FB hasło: proszę trzebniczan o pomoc w wypełnieniu luk w pamięci nazwami dawnych zespołów undergroundowych. I się posypało. Takiego odzewu się nie spodziewałam.

Grzechem byłoby więc zaprzepaścić to, co udało się wspólnymi siłami odkopać z głębin już prawie nie-pamięci. Materiału mam na kilka artykułów, ale dzisiaj skupimy się na FESTIWALU PAZUR.

   Oczywiście tematu nie zamykam. Liczę na to, że kolejni uczestnicy tych historycznych już przeglądów zechcą podzielić się ze mną wspomnieniami (zarówno słownymi, jak i w postaci zdjęć, plaktów czy może nawet nagrań), wówczas artykuł będzie się rozrastał. To moje wielkie pragnienie, bo – jak za chwilę przeczytacie i zobaczycie – jest co wspominać…

Uwaga, wsiadamy do wehikułu czasu, zapinamy pasy (obowiązkowo, bo będzie ostrrro!) i lecimy jakieś trzydzieści lat wstecz.

Nie udało mi się ustalić, kiedy konkretnie powstał pomysł utworzenia festiwalu, ale prawdopodobnie był to rok 1987 (ewentualnie 1988). Jako że ja wówczas dopiero przerabiałam pierwsze czytanki, a na dodatek nie wiedziałam jeszcze co to punk rock, gdyż byłam wtenczas fanką zespołu Roxette, oddaję głos osobie, która jest bardziej kompetentna niż ja. Pani Alicja Płóciennik-Zięba: „Byłam wówczas pracownikiem etatowym Trzebnickiego Ośrodka Kultury, kierownikiem działu artystycznego. Dyrektorem domu kultury był Pan Feliks Mułka. Tak, to prawda, byłam pomysłodawczynią festiwalu Pazur. Z założenia miała to być impreza cykliczna. Czy to faktycznie był skrót od Przeglądu Amatorskich Zespołów Uprawiających Rocka? Już nie pamiętam, na pewno założenie było takie, żeby było to „granie z pazurem”. Mieliśmy zapraszać zespoły grające w pobliskich ośrodkach kultury, współpracujących z nami, żeby młodzi muzycy mogli wyjść ze swoich garaży i zaprezentować się szerszej publiczności.
   Pamiętam, że pierwszy przegląd organizowałam z trzęsącymi się kolanami. A już prawdziwy szok przeżyłam, gdy zobaczyłam ten ich taniec pogo. To była „nowość”, wielu z nas nigdy wcześniej tego nie widziało. Pod sceną był siwy dym. Było to też niebezpieczne, ze względu na stan starych podłóg. Zresztą nie tylko. To były inne czasy, trudne czasy. Młodzież była nabuzowana emocjami. Baliśmy się zadym, kłopotów, tego, że w pewnym momencie sytuacja wymknie się spod kontroli i ci młodzi ludzie rozniosą ośrodek kultury.
   Bardzo chciałam – wraz z p. Andrzejem Markiewiczem – zrobić coś szczególnego, jeśli chodzi o całą oprawę, dekoracje; ubiegałam się, żeby było jakoś inaczej niż podczas dotychczasowych koncertów. I wymyśliliśmy, żeby na scenę wpuścić tę specjalną mgłę – suchy lód. W tamtych czasach ciężką sprawą było zdobycie tego. Poza tym potrzebne były specjalne pojemniki – styropianowe (zachowujące odpowiednią temperaturę) do transportu i przechowywania. Bardzo się staraliśmy, żeby wszystko dobrze wyszło, chcieliśmy puścić tę mgłę gdzieś na początku, na końcu, albo w środku show, ale… niestety okazało się, że pojemniki były nieszczelne i wszystko wyparowało. 
   Kiedy w 2010 roku zobaczyłam reaktywację festiwalu, uśmiechnęłam się, że ktoś wraca do tego, co kiedyś stworzyliśmy. Niestety wówczas nie miało to szans na powodzenie, bo czasy ku temu były nieodpowiednie”.

O wspomnienia poprosiłam również Przypadkowo Napotkanego Przechodnia:
   „Ze zdjęciami może być kłopot. Posiadanie wówczas dobrego aparatu fotograficznego to naprawdę szczątkowe przypadki. Do tego wywołanie u fotografa filmu… naprawdę detal „z rąk do rąk”, nie mówiąc o zapisie dźwięku!
   Mam kilka zdjęć, tylko nie przedstawiają one samego Przeglądu (bo tak się to kiedyś określało w skrócie), tylko ludzi, którzy byli uczestnikami tych imprez i w związku z tym zastanawiam się, czy mogę te zdjęcia publicznie udostępnić? Być może dziś, po latach, ktoś sobie może tego nie życzyć? Więc waham się trochę…
   Mam zdjęcie radzieckiego wówczas zespołu, o dźwięcznej nazwie TROJA, który przyjechał na zaproszenie (chyba) kierownictwa ówczesnego TOKu, był to rok 1988. Zespół wówczas zupełnie nieznany w Polsce, trochę odstający stylowo od tzw. „garażu”, reprezentujący już trochę przestarzały jak na lata 80-te hard-rock w stylu Deep Purple, niemniej nadal popularny w ówczesnym radiu, mieszany często z tzw. zespołami „metalowymi”. Pamiętam, że publika była pozytywnie zaskoczona ich występem. Jedno ze zdjęć przedstawia nawet moich kolegów, którzy „rzucili się” po autografy… dla „jaj” oczywiście!
   Powinny też być zdjęcia z jednego z pierwszych Pazurów, który odbył się na dawnym stadionie. Zdjęcia dla mnie unikatowe, z tego co wiem, niewielu moim kolegom się one zachowały (a nie mam już kontaktu z niektórymi z nich). Przedstawiają kapelę Magedon, która powstała w tym samym czasie co Karolki. Pierwsze Pazury to były właściwie występy tych dwóch kapel.
   Kiedy odbył się pierwszy Pazur – nie pamiętam. Pamiętam za to, że było to – jak na Trzebnicę – wielkie wydarzenie. Pamiętam: Panią Alę z TOKu, która to organizowała (tzn. widzę Jej twarz, ale nazwiska nie pamiętam), Pana Markiewicza, który zapewniał zaplecze techniczne. Fajnie było, każdy chciał coś dać od siebie, choćby przenieść kolumny, piecyki, ruskie gitary typu „kosmos” itp., po to, by móc się trochę powygłupiać pod sceną. Myślę, że początek to chyba 1987 r. Zespoły mogły powstać trochę wcześniej, ale Pazur chyba nie.
   Pod koniec lat 80-tych odbyły się tu nawet takie warsztaty rockowe. Gościli tu np.: Dzika Kiszka, Wielkanoc i kilka innych, nowofalowych kapel, które na pewno były znane w skali kraju.
   Co inni dziś o tym myślą, po latach? Wiesz, perspektywa z czasem się zmienia, musisz wziąć to pod uwagę. Do mojej wypowiedzi dodam tylko, że na fali popularności powstało wówczas jeszcze kilka innych zespołów: jedne przetrwały dłużej, inne rozpadły się po zaledwie kilku próbach. Drogi ludzi są naprawdę różne: niektórzy zajęli się polityką, biznesem itp. Nadal są moimi kolegami, mówimy sobie „cześć”, ale to już nie moje klimaty i jakby zaprzeczenie tego ducha lat 80-tych, tego beztroskiego free! On gdzieś tam u mnie, może trochę stłumiony, również „drzemie”, szczególnie, gdy puszczę sobie jakiegoś dawno niesłuchanego analoga – kilka mi się zachowało, wiesz, sentyment… Ale na koncerty już mi się zwyczajnie jeździć nie chce, choć parę razy chłopaki mi to proponowali. Wiem, że jeżdżą na jakieś klasyki. Fajnie… ale to nie jest już garaż i wieje komercją.
   Na koniec – pozdrawiam wszystkich moich kolegów i wszystkie koleżanki z tymtych „szarych codziennością”, ale jakże bogatych w mniejsze czy większe wydarzenia czasów, które w większości kojarzą mi się z pięknymi wspomnieniami”. (Przypadkowo Napotkany Przechodzień :))

Dzięki pomocy kilku osób (DZIĘKUJĘ!) udało mi się dotrzeć do archiwalnych materiałów. Jednym z nich jest fanzin „Brama”, z roku 1988, opisujący przegląd PAZUR. Fanzin ukazywał się głównie we Wrocławiu, ale jeden z współtwórców, Artur Korzeniowski, dodaje: „(…) z racji zaprzyjaźnionych grup mieliśmy dostęp do „redakcji” oraz możliwość współtworzenia. Fanzin powielany był na xero”. Oto opis festiwalu: „Trzebnica, 7.10.88 r., godz. 17.00. Rozpoczyna się kolejny Przegląd Amatorskich Zespołów Uprawiających Rocka – „PAZUR”. Przyjeżdżają kapele z Wrocławia i Legnicy. Atmosfera zapowiada się OK.
   Jako pierwszy wjeżdża na scenę „BATALION-0” (podobno z Wrocławia), prezentując muzykę lekką do strawienia, czyli trochę rocka i awangardy.
   Po nich występuje trzebnicki „KAROLEK”. Prawdziwa nazwa kapeli brzmi „THE NATURA.T”. Grają punk rock and rolla – oczywiście na luzie, szkoda tylko, że bez basisty, który wyjechał do NRD. Zastąpił go jednak inny dobry bas. Przy scenie pokazują się punki i zaczynają tańczyć pogo.
   Następna kapela to „ZENEK AND CENTRALNE OGRZEWANIE”, także z Trzebnicy. Występ ich był nieudany i nie ma o czym pisać. Muszą jeszcze trochę popracować i ustalić skład, bo obecny to voc. i g-bas., a pozostali członkowie są z innych kapel.
   Po nich miał zagrać „PLUTON”, lecz nie dojechał. W zamian przybył z Legnicy zespół „PARTIA BOGA”. Chłopcy grali dość dobrze, choć muzyka ich była mało przekonywująca.
Wreszcie przyszła kolej na „LIBAN” z Wrocławia. O tej kapeli można napisać wiele dobrego. Pokazali się z dobrej strony, potrafili rozbawić publikę. Zagrali czystego punk rocka. Ta kapela sprawiła nam niespodziankę, pokazując, jak się teraz gra muzykę określoną tym mianem.
   Na zakończenie przeglądu zagrała trash metalowa „NUCTENERON”. Po długim strojeniu i ustawianiu własnych garów, w końcu zagrali. Po wysłuchaniu pierwszego numeru stwierdziłem, że prawdopodobnie grają kawałki „Slayera”. Nie można ich pochwalić, gdyż perkusista się gubił, a reszta grała totalną rąbankę.
   Przegląd zakłóciło parę incydentów. Można tu wymienić jeden poważniejszy. Otóż, na przegląd wtargnęła grupa „gibałów”, czyli ludzi z kręgu dyskotek, którzy koniecznie chcieli zepsuć atmosferę panującą na sali. Skutkiem tego były krótkie spięcia i liczne bójki po zakończeniu koncertu.
   Cały „PAZUR” trwał 3,5 godz. Zaletą tego przeglądu było to, że był on bezpłatny, podobnie jak wcześniejsze imprezy. Nie był to najlepszy przegląd, lecz zapraszam wszystkich na kolejny „PAZUR”, który odbędzie się prawdopodobnie w listopadzie lub grudniu. Korzeń”

Zdjęcia:

– fanzin Brama’88 (z archiwum Pawła Gorczycy)

– p. Alicja Zięba, zapowiadająca koncerty podczas przeglądu PAZUR w roku 1988 (z archiwum Tomka Bochenka)

– zespół MAGEDON, Pazur 14.02.1988 r. (z archiwum Tomka Bochenka)

– pod sceną w TOKu, Pazur, zdjęcie z archiwum Piotra Gruszkiewicza

– zdjęcia z archiwum GCKIS, PAZUR 13.05.1989 r.

Hideous Chaos (deathcore)
Hideous Chaos (deathcore)
Kara Śmierci z Dzierżoniowa
Kara Śmierci z Dzierżoniowa

Kara Śmierci z Dzierżoniowa
Kara Śmierci z Dzierżoniowa

O tym przeglądzie (PAZUR 13.05.1989 r.) Tomasz Bochenek, ówczesny pracownik TOK-u, zatrudniony na etacie plastyka, współorganizator przeglądu, pisze tak: „To był niestety pogrzeb „PAZURA”: wjazd był biletowany, spora część kapel głosiła nazistowskie hasła, milicja pilnowała porządku podczas koncertów i cała impreza była jednym wielkim nieporozumieniem i klęską finansową domu kultury; dostałem niezłą reprymendę od mojej pani kierowniczki i TOK nie wysupłał już więcej ani grosza na organizację koncertów w czasach PRL-u… Amen”.

I tym oto sposobem zakończyła się w naszym miasteczku pewna epoka, coś, co miało dla ówczesnej młodzieży naprawdę duże znaczenie. Oczywiście młodzi muzycy i koneserzy undergroundu nadal działali, koncertowali w piwnicach, garażach, kanciapach, klubach muzycznych, a jednak czegoś było żal… Za tym CZYMŚ tęsknimy i my, współcześni, bo jak napisał podczas dyskusji na moim profilu Facebook jeden z rozmówców: „Eh, przydałby się jakiś festiwal, albo przegląd takich kapel w DTR; pod tym względem – rock, punk, metal – Trzebnica umarła! :(”.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s